A dziś, na majowe popołudnie ze zmienną pogodą, do ciepłej kawki, w nastroju „małego piątku” Ania Godlewska ma dla Was kolejną opowiastkę – jeszcze troszkę a propos dress code oraz oczywiście o doświadczeniach, wspomnieniach, życiu wśród Malediwczyków i podróżach po ich cudownym kraju ☺️

Tu na zdjęciu jestem z piękną dziewczyną, która przez splot zdarzeń i lata podróży stała się moją przyjaciółką i siostrą. Jest częścią mojej malediwskiej rodziny. Ithoo zaprosiła mnie kiedyś do swojego domu na święto Małego Eid. Utknęłam wtedy na jej wyspie, bo pogoda była monsunowa i chwilowo nie można się było nigdzie przemieścić. Siedziałam sama w pokoju w guest house’ie i pisałam z kuzynką Ithoo z innej wyspy, że tak właśnie utknęłam i z naszą Maria Sotek że na razie nie płynę dalej, bo leje jak z wiadra i buja, jak nie powiem co… 😉
A w Eid wszyscy są zwykle razem, gotują, spotykają się rodzinnie. Nikt nie siedzi sam. I zaraz potem zadzwoniła Ithoo i zaprosila mnie do nich na Eid. Ja, naszym zwyczajem, powiedziałam, że jeśli mogę, to chętnie wpadnę wcześniej pomóc w kuchni (prędzej bym popsuła, niż pomogła, ale łyżką mieszać umiem 😉 ). Nie za bardzo zostałam zrozumiana, zwłaszcza przez Mamę, ale pozwolili mi przyjść. Kilka zdjęć z tego spotkania mogliście już zobaczyć w poście kulinarnym podczas Wielkanocy 🙂 W całym domku pachniało kokosem, curry, rybą, ciepłym ryżem, cynamonem i… spokojem. W ramach pomocy otrzymałam krzesło i kilka kawałków już gotowych potraw do spróbowania – pomogłam, spróbowałam 😁😉 Siedziałyśmy i rozmawiałyśmy, opowiadałyśmy sobie o zwyczajach, jakie są u nas, jakie są na Malediwach podczas Świąt. Podglądałam jak Tata robił curry z kurczakiem, a Mama pirini na mleku kokosowym… Na samo wspomnienie ślinka mi się zbiera😋😋😋 I w którymś momencie zapytałam, czy mogłabym założyć hidżab, czy to nie będzie niegrzeczne. Po prostu chciałam poczuć jak to jest, bo wcześniej nie miałam takiej okazji. Wszyscy się bardzo ucieszyli na tę moją prośbę, chociaż byli zdziwieni. Młodsza siostra Ithoo zabrała mnie do pokoju i pomału, krok po kroku, założyła mi najpierw opaskę na włosy, a potem ślicznie upięła sam hidżab. Spędziłam w nim całą resztę dnia. I wiecie co było dla mnie największym odkryciem? Kiedy na samym początku Ithoo zapytała mnie: Jak się czujesz? Czy czujesz się bezpiecznie?” mogłam śmiało powiedzieć, że tak, bo to takie otulenie przyjemne i miłe. Co więcej, jakoś odruchowo usiadłam prosto i dumnie, i starałam się nie popsuć hidżabu😁 A potem doszło jeszcze coś. Fizyczność zeszła na dalszy plan, zmysły zaczęły uważniej odbierać świat – bez zakłóceń w postaci poprawiania włosów, sprawdzania jak wyglądam. To zapamiętałam dość mocno z tego doświadczenia. Nie dla mnie hidżab tak na co dzień, ale tak czasem, od święta, na Malediwach – czemu nie☺️😉
Podziwiałam dziewczęta bawiące się w śliczne upinanie różnokolorowych hidżabów, zbierające przepiękne zapinki w różnych wzorach i kolorach. Rozmawiałam też z wieloma, które nie noszą hidżabów, bo nie czują się dobrze z tą tradycją, a ich rodziny, czy mężowie to zaakceptowali.
Warto być otwartym i słuchać, rozumieć. Opowiadać i dzielić się swoim doświadczeniem. Zgłębiać kulturę i jej korzenie. Kiedyś na Malediwach nie nosiło się hidżabów… Ale warto widzieć też rozwój, dostrzegać zmiany. Nie oceniać.
Kochamy nasze podróże i nasze Malediwy. Tęsknimy do przyjaciół i naszych gości #nasigościesąnajlepsi
#dreamonline for now!